niedziela, 27 kwietnia 2014

Jerzy Andrzejewski - "Bramy raju"

Trudno pisać o czymś, co zjadło mnie emocjonalnie i wypluło z tysiącem pytań bez odpowiedzi. Takie są właśnie "Bramy raju" Jerzego Andrzejewskiego. Krótka forma, lecz tak bogata w treść i uczucia towarzyszące lekturze, że szczerze mówiąc nie byłabym w stanie przeczytać już ani jednej strony...
Andrzejewski bierze na warsztat bardzo ciekawy fragment historii Europy - wyprawy krzyżowe. A konkretnie tę jedną, niezwykłą, szaloną i jednocześnie sławioną przez wieki - wyprawę krzyżową dzieci: 
Pastuszek pewien począł głosić, że duchy niebieskie oznajmiły mu, jako grób święty może być wybawionym tylko przez niewinnych i małoletnich. Chłopcy i dziewczęta w wieku od ośmiu do szesnastu lat opuszczali swoje rodzinne miejsca, zbierali się w tłumy i dążyli ku brzegom morza. Wiele ich poginęło z utrudzenia i niedostatku, wiele także stało się łupem chciwych handlarzy, którzy wabili te dzieci do siebie, a potem je sprzedawali w niewolę.
Fryderyk Schlosser "Dzieje powszechne"*
Ciąg dalszy TUTAJ :) zapraszam!

piątek, 25 kwietnia 2014

Henryk Schönker - Dotknięcie anioła

Niezwykle mądra, bardzo poukładana logicznie książka o Holocauście, oparta na wspomnieniach własnych oraz ojca Henryka Schönkera. Piękna książka, która chwyciła mnie za serce i na zawsze w nim zamieszkała. Henryk Schönker nosił te wszystkie historie w sercu przez 60 lat, zanim zdecydował się opisać to, co przeżył w dzieciństwie. Oczami dziecka, które w momencie wybuchu wojny miało tylko osiem lat,  opisuje ucieczkę przed śmiercią, której oddech towarzyszył mu podczas każdego kroku. Oświęcim, Krąków, Wieliczka, Tarnów, Bochnia, obóz Bergen-Belsen. To kolejne przystanki podczas owej ucieczki. Odtworzona została atmosfera dziecięcego świata oraz odczucia chłopca, któremu przyszło żyć w tak tragicznych dla niego czasach. Ta niezwykła wrażliwość, sposób widzenia i nieskończona wyobraźnia, bo przecież słońce nadal świeciło, dzieci się bawiły i tworzyły swój własny świat, nawet jeśli wokół była wojna i kipiała nienawiść skierowana przeciwko Żydom. Na jej kartach zawsze zostaną żywi przyjaciele małego Heńka - Jankiel, Adam- Bocian, Staszek, kuzynki, które robiły prześliczne lalki ze szmatek oraz kuzyni Ignaś i Arie, a także pierwsza, wielka miłość – Nina Armer. Wtedy młodzieńcze serce także było rozbuchane ogromnym uczuciem, a głowa myślała tylko tym, jak skraść kolejny pocałunek. Nikt  z nich nie przeżył poza upośledzonym Bocianem. Z całej dużej rodzinny Schönkerów uratował się tylko Heniek z siostrą Lusią oraz rodzicami.

Czytaj dalej...

wtorek, 22 kwietnia 2014

Calek Perechodnik - Spowiedź

„Spowiedź” Calka Perechodnika to książka o najmocniejszym przekazie z całej serii „Żydzi Polscy” wydanej przez Ośrodek KARTA. Takiej książki nie można oceniać ani gwiazdkami, ani w kategorii podoba się lub nie. Zawarte w niej świadectwo Calka Perechodnika, polskiego Żyda, który w czasie wojny pełnił rolę żydowskiego policjanta w otwockim getcie, powala na kolana swą szczerością i zawartymi w niej okrutnymi opisami. Wersja z 2011 roku jest pełną, wierną wersją dziennika, wcześniejsze wydania były częściowe lub ze zmianami. Czytamy słowa, które zostały napisane już po aryjskiej stronie od maja do października 1943 roku.

„Spowiedź” zadedykowana jest sadyzmowi niemieckiemu, podłości polskiej i tchórzostwu żydowskiemu, a właściwie jest  wyznaniem wszystkich przewinień i grzechów, skierowanym do żony Calka Perechodnika. Anna Nusfeld, z którą Perechodnik ożenił się w 1938 roku, była jego największą i jedyną miłością. Sam przyznał, że jego rodzina była bardzo chłodna emocjonalnie, zaspakajała potrzeby materialne, ale nie uczuciowe. To z Anną odnalazł miłość, ona też w 1940 roku urodziła mu córkę Athalie, śliczną blondynkę o niebieskich oczach. 19 sierpnia 1942 roku podczas wywózki Żydów z Otwocka, Perechodnik wyciągnął swoją żonę z córką z bunkra i umieścił ja na Umschlagplatzu wierząc w zapewnienia Niemców, że żony i dzieci policjantów żydowskich są bezpieczne. Wcześniej przewidywał wywózkę, ale nie postarał się dla żony o Kenkartę, mimo jej próśb. Nie udało mu się też umieścić córki po aryjskiej stronie. Z obydwoma sprawami dosyć zwlekał. Niemcy nie dotrzymali obietnicy danej żydowskiej policji. Żona i córka Perechodnika znalazła się wśród ludzi czekających na wywóz, jak się później okazało- wprost do Treblinki. "Czy tę winę odkupię kiedyś, o Boże?" - pyta.