sobota, 2 marca 2013

Trzy młode pieśni - Elżbieta Cherezińska


Czwarta odsłona historii „Północnej drogi”. Tej samej historii, ale opowiedzianej z innej strony. Tym razem opowiadają nam ją Gudrun i Bjorn - dzieci Sigrun oraz  Ragnar – najmłodszy syn Halderd. Czy czytanie o tych samych wydarzeniach, znanych nam z poprzednich części, może nudzić? Absolutnie nie. Nie, jeśli pisze o tym Cherezińska, odsłaniając nam nowe tajemnice, nowe punkty widzenia. Wszystko nabiera wyraźnego kształtu, przejrzystości, mamy pełny obraz i rozumiemy już wszystko.

Pierwsze dwa tomy sagi skradły moje serce, porwały gdzieś daleko na północ, gdzie latem trawa się zieleni na fiordach, a morze wściekle rozbija się o skały, a zima wszystko spowite jest białym, śnieżnym całunem i czeka na pierwszy podmuch wiosny, kiedy życiodajne soki budzą przyrodę do życia, a krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach i wzywać na morze. Trzeci tom wprawił moje serce w niepokój, nie chciałam czytać o unicestwieniu tego wspaniałego kraju wikingów, cieszyłam się, że chrześcijaństwo dopiero kiełkuje na tej ziemi i w sercach jej mieszkańców, nie pozbawiając ich ducha północy. Czwarty tom cieszył mnie ogromnie, znowu chciałam przenieść się do Namson, słyszeć wycie wiatru i czuć jego zapach, łowić uchem śpiew rogu i biegnąć na przystań, aby powitać wojowników, ale czułam ogromny żal, że będę musiała rozstać się z bohaterami, z którymi się zżyłam.

Norweskie fiordy - źródło 
Nie, nie będę pisać o losach Bjorna, Ragnara i Gudrun. Jeśli ktoś czytał poprzednie tomy, to te losy zna, ale napisze przekornie, że ich nie zna. Niech młodzi sami opowiedzą, a raczej –wyśpiewają, kolejne strofy swej pieśni życia. Niech się spełni przepowiednia. Ragnarök. Przeznaczenie bogów.
Najważniejsze jest to, że znowu będzie nam dane wejść do tego świata. Będziemy mogli spotkać młodego niedźwiadka Bjorna, w którego żyłach płynie krew potężnego Regina i któremu trudno będzie wyjść z cienia ojca. Zajrzymy w oczy i w duszę jarlowskiej córki – Gudrun, dla której całym światem jest jej brat Bjorn i która chce być jego Walkirią. Spotkamy też Ragnara, sokoła, szóstego syna Halderd. Małego, milczącego, obcego, o duszy spowitej mrokiem.  Ich losy porywają, czasami ciskają o skały, nie pozwalają odetchnąć. Finał zaś jest taki, ze zostawił mnie rozdartą pomiędzy niedowierzaniem, wściekłością i zrozumieniem. Prawdziwy majstersztyk. Chciałabym krzyknąć, że chce więcej, ale z drugiej strony wiem, że tak jest dobrze, że nie ma sensu mówić dalej. Najwyżej możemy szeptać sobie w głowie i w myślach podczas tych dni, kiedy wiatr wyje za oknem, a śnieg tańczy na szybach, dopowiadając po cichu dalsze losy Bjorna, Gudrun i Ragnara. Niech mamy o czym myśleć i fantazjować.
Norweskie fiordy - źródło 

Czwarta część sagi jeszcze raz potwierdza niezwykły talent Elżbiety Cherezińskiej. Tym razem nie jest tak, że kolejny tom jest słabszy od poprzedniego, każdy jest po prosty inny, a ostatni czyta się wybornie. Niesamowita wyobraźnia literacka, dbałość o szczegóły historyczne, znajomość sag i legend nordyckich – to wszystko znajdziemy w „Trzech młodych pieśniach”.
Z przyjemnością czytałam o podopiecznych Odyna – berserkach. Po raz pierwszy z mgły historii wyłonił się, dla mnie zrozumiały, ich pełnokrwisty obraz. Na temat samych berserków niewiele wiadomo, dawne historie obrosły legendami i mitami, nie wiemy nawet kim byli i czy w ogóle istnieli. W książce Cherezińskiej są jak najbardziej żywi, straszni, okrutni i bardzo przekonywujący. Na stronach „Trzech młodych pieśni” pojawia się również najpiękniejsza z bogiń – Freya, pędząca w swym rydwanie zaprzężonym w białe koty, okrutna równie jak piękna. Pomiędzy słowami książki zaśmieje się złotym śmiechem. Wreszcie też, jako kobieta, mogłam przeniknąć za mury twierdzy Jomsborczyków, ukrytego za podwójną bramą, wyłącznie męskiego świata prawdziwych wikingów, który prawdopodobnie istniał gdzieś w okolicach wyspy Wolin.

pogrzeb wikinga - źródło
„Trzy młode pieśni” to wspaniała próba przedstawienia życia wikingów w połączeniu z ich wierzeniami i wciąż żywymi legendami. Historia jest dynamiczna, zaskakująca. Wszystko napisane bardzo lekkim, ale niezwykle sugestywnym piórem, co sprawia, że całość czyta się z niezwykłą łatwością mimo naszpikowania jej symbolami i wieloznacznością.
Kiedy zamknęłam książkę wydawało mi się, że na ustach wciąż czuję ślad słonego wiatru, a jego ostatni podmuch gdzieś tańczy jeszcze miedzy moimi włosami. I to już naprawdę koniec? Czuję się trochę jak zachwycona miłosnym aktem, ale porzucona kochanka. Tak, jest smutek i jest żal, chociaż wiem, że bohaterowie całej tetralogii zostaną ze mną, w moich myślach. Ale to nie koniec. Ta książka rozbudza tylko apetyt, aby wgryźć się w nordyckie sagi, gościć częściej u siebie Odyna i Freyę, co też zamierzam uczynić.


_________________

Elżbieta Cherezińska, Trzy młode pieśni, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2012, s. 621.


Notka pochodzi z Myśli Czytelnika.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz