Robert
Graves
Ja, Klaudiusz (I,
Claudius)
tłum.
Stefan Essmanowski
PIW, 1982
Literatura opisująca historię starożytnego Rzymu
zawsze należała do moich ulubionych, a czas budowania rozległego imperium i
rodzenia się cesarstwa najbardziej wpasowywał się w zainteresowania. Tu na
czoło wysuwają się powieści Roberta Gravesa o dynastii julijsko-klaudyjskiej.
Świetnie oddany klimat dawnych czasów, rewelacyjnie opisane nie tylko osoby,
biorące udział w grze o władzę, ale i emocje towarzyszące tejże, strach i
uniesienie, lęk o życie przeplatający się z ekscytacją, chęć przeżycia tocząca
spór z honorem, gdy trzeba umrzeć dla cesarza, za cesarza lub przez jego
kaprys.
Ja,
Klaudiusz to drobiazgowy zapis
władzy kilku pokoleń cesarzy, złączonych więzami krwi bądź przez adopcję, od
Oktawiana Augusta, przez Tyberiusza i Kaligulę, aż do wniesienia na tron
Klaudiusza; dzieje intryg dworskich, wojen na granicach, wynoszonych na szczyty
dostojników i upadających nadziei w osobach słabszych, zgnębionych, zaszczutych
członków rodziny. Nad wszystkimi wydarzeniami unosi się duch i ręka Liwii, żony
Oktawiana, kobiety żądnej władzy i potrafiącej kierować wydarzeniami tak, by
spełniły się jej zamierzenia, niecofającej się przed żadną zbrodnią, najchętniej
sięgającej po truciznę, sączącej jad w podatne uszy. W tym tyglu siedzi jąkała
Klaudiusz, uważany za głupka i lekceważony, a w rzeczywistości boleśnie
świadomy wszystkiego, co się wokół dzieje; stanie w cieniu pozwala mu
przetrwać, nie narazić się, przeżyć. I opisać tę rodzinę tak, by przyszłe
pokolenia czytelników mogły dotknąć smaku władzy i chcieć poznać więcej i
lepiej ten czas. Świetna powieść.
Więcej tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz