„Bunkier” Goldsteina nie jest łatwą książką, nie tylko dlatego, że jest kolejnym świadectwem Zagłady, ale również dlatego, że porusza niewygodne i niemiłe kwestie dla nas, Polaków. Opowieść zaczyna się w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego, kiedy to siedmiu Żydów biorących udział w walce z niemieckim okupantem szykuje sobie kryjówkę na nadchodzące dni. Ischak, Daniel, Samek, Ignac, Jechezkiel, Chana i autor Chaim Icel Goldstein pochodzili z różnych części Polski, Belgii i Francji, należeli do różnych warstw społecznych i mieli różne poglądy polityczne. Połączył ich strach przed wykryciem i chęć przeżycia. Byli to jedni z nielicznych, którzy przeżyli obozy koncentracyjne, getta i samo Powstanie Warszawskie. W zniszczonym mieście, w zrujnowanej walkami kamienicy, wykopali bunkier, który połączyli tunelem z kanałami. To dawało im chociaż nadzieję, że uda im się przetrwać do ukończenia walk i wyzwolenia przez Armię Czerwoną.
Niestety nie odbyło się to tak szybko, jak się spodziewano, bo Armia Czerwona czekała, kilka dni przeobraziło się w kilka miesięcy spędzonych w izolacji od świata zewnętrznego, w strachu przed wykryciem, o głodzie i chłodzie, mając za towarzystwo plagę much, a później szczurów.
Czytaj dalej...
Czytaj dalej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz