Obszerna powieść Szyszkowa "Włóczędzy" mówi o bezprizornych, czyli o bezdomnych dzieciach włóczących się po Rosji w latach dwudziestych dwudziestego wieku. Dzieci te straciły rodziców w wojnach, nikt o nie nie dbał. Aby ratować się przed śmiercią głodową, musiały kraść, żebrać, wiele z nich zostawało pomocnikami dorosłych przestępców.
"Głód był u nas okropny, strach, jaki wielki, niektórzy to nawet ludzkie mięso jedli. No i uciekłam. Bo to tatulo z matką jeszcze by mnie samą zeżarli" - takimi słowami opisuje swoje dzieciństwo Duńka Karaluch. Dziewczynka nie miała dobrych wspomnień, nie zachowywała się też jak dziecko. Od razu po przybyciu do wspólnoty zapałała wielkim uczuciem do najważniejszego chłopca w gromadzie, Dezentera. Nie posiadając ani odrobiny sumienia, bez wahania zdecydowała się na okrutny czyn.
Dalsza część recenzji na moim blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz